środa, 29 grudnia 2010

Biżuteria spożywcza :)

Przeglądając azjatyckie blogi, można znaleźć wiele przykładów biżuterii i maskotek szydełkowych w kształcie jedzenia. Zdarzają się szaliki, rękawiczki, torebki w kształcie, albo chociaż z motywem pizzy, frytek, lodów, babeczek.
Niektóre z jedzonek mają nawet oczy :) . Widziałam już truskawki, jajeczka i różne warzywka z oczkami.

Ponieważ moja córka lubi zabawną biżuterię i jest również wielką miłośniczką Japonii i wszystkiego co z Japonią związane, postanowiłam spróbować zrobić coś właśnie w takim stylu.
Muszę się przyznać, że mi również podoba się taka zabawna, nieco infantylna biżuteria i gdyby nie mój szacowny wiek, sama chętnie nosiłabym ją :)

I tak oto powstał lodzik i jajeczko. Jajeczko może nie do końca przypomina to, co przypominać miało, ale myślę, że lodzik jest całkiem całkiem. Jestem z siebie dumna, bo zrobiłam to bez żadnego rozpisanego wzoru, co w moim przypadku jest dużym wyczynem, bo jestem raczej odtwórcza. Chociaż z drugiej strony zauważyłam, że im więcej tworzę różnych prac, tym łatwiej wykombinować mi coś samej.

Zdjęcia niestety paskudne. Dlal ukazania wielkości biżu-jedzonek sfotografowałam wisiorki obok zapalniczki.




Gdyby ktoś miał wątpliwości, jest to malinowy lodzik z bitą śmietaną i wisienką :)


Pozdrawiam wszystkich odwiedzających mojego bloga. Dziękuję za Wasze komentarze, które dodają mi motywacji do dalszej pracy.

wtorek, 28 grudnia 2010

Zabawa u Rubineli

Rubinela zaprosiła mnie do konkursu, który ogłosiła na swoim blogu.Nagrody są tak piękne,ze az przełamałam swój opór przed wstawianiem zdjęć i nauczyłam się, jak to robić.
Okazało się to całkiem proste, niemniej jednak nadal nie wiem, jak się wstawia zdjęcia na bocznej listwie. Na razie nie czuję większej potrzeby zgłębiać tej wiedzy, pewnie do czasu, az znów coś mnie zanęci :)

Przepraszam za brak "z" z kropką, ale od czasu do czasu coś mi się kiełbasi i gdy piszę "z" z kropką znika mi część wyrazów.
A oto wspaniałe nagrody w konkursie.


Losowanie 22 stycznia 2011 r.

sobota, 25 grudnia 2010

Pierwszy gronkowy wisiorek

Od dłuższego czasu podziwiałam na blogach biżuteryjnych i w galeriach biżuterię z gronkami.
Bardzo chciałam mieć coś podobnego, ale nie wiedziałam, czy będę umiała coś takiego stworzyć.
Na szczęście udało się i powstał taki wisiorek, z którego jestem bardzo zadowolona.

Po raz pierwszy topiłam srebrny drucik na szpilki do gronek.
Do naszyjnika użyłam drobniutkich 2mm kuleczek peridotu, drobnych, fasetowanych oponek granatu rodolitu, fasetowanych łezek granatu i ametrynu i oponkę kwarcu cytrynowego.
Niestety nie mam pojęcia czym jest główny element wisiorka, bo otrzymałam go jako gratis w Skarbach Natury :)
Myślę, że wkrótce powstanie jeszcze kilka wisiorków, na razie jednak muszę zaopatrzyć się w odpowiednie kamienie.




niedziela, 19 grudnia 2010

Produkcja świąteczna

W tym roku nie czuję magii świąt. Nie robiłam bombek, gwiazdka szydełkowa powstała tylko jedna i skończyła niewykrochmalona na dnie kosza z włóczkami.
Coś tam jednak świątecznego wyprodukowałam.

Dla mamy w prezencie zrobiłam deseczkę ze ślubną fotografią jej rodziców, czyli moich dziadków.
Mam kilka fajnych, starych zdjęć w rodzinnym albumie np. zdjęcie mojej babci od komunii, zdjęcie dziadka na nartach i jeszcze parę innych. Już od dawna chciałam coś takiego zrobić i właśnie nadarzyła się okazja. Inne zdjęcia z pewnością jeszcze kiedyś wykorzystam.


A to serduszka. Bardzo lubię je ozdabiać. Zaopatrzyłam się kiedyś w większą ich ilość i teraz wykorzystuję je przy różnych okazjach.
Na początek serduszko z domkami z jednej i z drugiej strony. Ozdobiłam je brokatem i perłową konturówką.




Przy tym serduszku również użyłam kolorowych brokatów i perłowej konturówki.




A to serduszko pokryłam craklem sottile. Nie jestem wielbicielką spękań i używam ich raczej rzadko. Nie mam też z nimi wielkiego doświadczenia i nigdy nie wiem do końca jakie mi wyjdą . Na tym serduszku początkowo wyszły moim zdaniem zbyt mocne i nie podobały mi się.
Zmyłam więc drugi step i wypłukałam trochę porporiny. Miałam zamiar zmyć crakle całkowicie, jednak w końcu zostawiłam delikatne, subtelne spękania. Na końcu polakierowałam antygrafem, który bardzo przypomina werniks szklący.




A w produkcji są jeszcze dwa serduszka. Nie zdążyłam ich jeszcze skończyć, bo przy nich wykorzystuję patynę, która nieco się zestarzała i bardzo wolno schnie:)

sobota, 18 grudnia 2010

Scrap Cafe rozdaje słodycze

Z okazji otwarcia sklepiku , na blogu Scrap Cafe mozna wygrać słodkości scrapowe.
Losowanie w pierwszy dzień świąt.

wtorek, 7 grudnia 2010

Przyszedł do mnie Mikołaj !!!

Musiałam być w tym roku grzeczna, bo był u mnie Święty Mikołaj i przyniósł mi piękne prezenty.
A ten Mikołaj to Lidia , kobieta o złotym sercu, która z okazji mikołajków postanowiła obdarować pięknymi koralami każdego, kto napisze do Świętego Mikołaja.

To niesamowite, że w tym zabieganym świecie, gdzie każdy myśli głównie o sobie, można jeszcze spotkać kogoś, kto bezinteresownie chce sprawić przyjemność drugiej, zupełnie obcej osobie.
Przyznam się, że taka niespodzianka spotkała mnie pierwszy raz w życiu.

Lidio, bardzo Ci dziękuję.

A to moje prezenty, wspaniałe korale, które zrobiła Lidia.
Myślałam, że dostanę jeden sznur, tymczasem w kopercie ukryły się aż dwa !


sobota, 4 grudnia 2010

Naszyjnik wiktoriański

Naszyjnik o takiej nazwie uplotłam według projektu z książki "100 projektów biżuterii z koralików". Wygląda całkiem efektownie, chociaż praca nad nim była dość nudna i monotonna. Popełniłam jeden drobniutki błąd, prawie niewidoczny, niestety z powodu mojego perfekcjonizmu, nie mogę go nie zauważyć i cały czas bije mnie po oczach.
Zostawię go sobie, tylko nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek go założę, bo na szyi prezentuje się dość elegancko, a ja ubieram się raczej sportowo.


wtorek, 30 listopada 2010

W ramach ćwiczeń

Przedstawiam efekt ostatnich ćwiczeń . Naszyjnik ma może niezbyt ciekawe kolory, ale akurat takie koraliki miałam pod ręką. Jak już kiedyś wspominałam, nie potrafię zrobić racjonalnie zakupów biżuteryjnych. Chciałabym mieć dużo różnych koralików i półfabrykatów i w efekcie zamawiam zbyt wiele różnorodnych rzeczy, za to w zbyt małych ilościach, bo na więcej brakuje budżetu :)
A później nic konkretnego z tego nie mogę zrobić, bo nie starcza koralików.
Próbuję z tym walczyć, ale nie bardzo mi to wychodzi :)


czwartek, 25 listopada 2010

Moja Haruni i candy u Poohatki

Od dłuższego czasu zachwycałam się chustami i szalami estońskimi, których zdjęcia pojawiały się na blogach. Ja też chciałam zrobić sobie coś takiego, jednak wydawało mi się, że z moimi umiejętnościami nie podołam wyzwaniu.
W końcu postanowiłam spróbować i dzięki pomocy dziewczyn z forum Maranty wreszcie ją mam.

Oto moja chusta Haruni.

Nie do końca jest taka jak chciałam. Marzyła mi się z cieniutkiego moherku, wyglądająca jak utkana przez pająka. Ponieważ jednak nie miałam takiej włóczki, wzięłam to, co było w domowych zapasach. Chustę wykonałam z jakiegoś przedpotopowego akrylu. Obawiałam się, że będzie trochę za gruba i toporna, jednak po przeprasowaniu wyrobu w celu nadania kształtu, włóczka zmiękła i zrobiła się znacznie delikatniejsza, niż pierwotnie była.

Nieskromnie powiem, że jestem z mojej pracy bardzo zadowolona, gdyż jak już wspominałam, wydawało mi się, ze nie poradzę sobie z takim wyzwaniem.
Tylko teraz nie mam pojęcia jak ją użytkować. Preferuję raczej styl sportowy i nigdy nie nosiłam chust ani szali. Na kimś innym takie dodatki bardzo mi się podobają, jednak sama nie bardzo się w tym widzę.
Chyba muszę poczekać do lata, może wtedy jakoś się przekonam. Póki co, cieszy mnie samo posiadanie chusty :)

Tu w całej okazałości.





A tu jeszcze dwa zbliżenia wzoru.





Zdjęcia trochę kiepskie, niestety pogoda nie sprzyja fotografowaniu. Nie sprzyja z resztą niczemu.
Bardzo mnie to martwi, ale nie mogę niestety dłubać swoich różności tyle, ile bym chciała. Mam bardzo słabe oświetlenie przy moim stanowisku pracy, czyli kuchennym stole. Wzrok też już nie taki jak kiedyś, więc muszę znacznie ograniczyć decoupage, czy też robienie biżuterii.
Jedynie, nad kanapą mam lampkę, która daje niezłe światło i sprzyja to właśnie szydełkowaniu, lub robieniu na drutach. Byle do wiosny, wtedy będzie można oddać się robótkom bez ograniczeń oświetleniowych.

A na poprawę humoru mozna się zapisać na candy u Poohatki. Do wygrania tajemnicze gliniaczki :)
Zapisy do 14 grudnia.

Poohatko, dziękuję Ci za zaproszenie.

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających.

sobota, 20 listopada 2010

Butelka retro z damami

Na wstępie chciałabym jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy wypowiedzieli się pod poprzednim postem. Wszystkie opinie są dla mnie bardzo cenne.

Wprawdzie ostatnio zajmuję się głównie biżuterią, ale żeby nie wyjść z wprawy zrobiłam butelkę retro. Ćwiczyłam na niej różne techniki w tym również reliefy, które nie wychodzą mi najlepiej.
Nie mam "pewnej ręki", gdy mam zrobić jakiś wzór konturówką ręka mi się trzęsie, jakbym nadużywała mocnych trunków :) .
Na szczęście tym razem jakoś się udało i relief wygląda nie najgorzej.

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających mojego bloga.




piątek, 12 listopada 2010

Wszędzie króluje sutasz

Buszując ostatnio po artystycznych blogach i przeglądając robótkowe fora muszę stwierdzić jak w tytule. Wszędzie króluje sutasz, a właściwie biżuteria wykonana przy użyciu tego sznurka.
Jest ona bardzo pracochłonna i efektowna. Wydaje mi się również, że nie jest to technika, którą bardzo trudno opanować, bo już pierwsze prace kobitek są udane.

Jako niespokojny duch, poszukujący ciągle czegoś nowego, zastanawiałam się, czy nie przyłączyć się do drużyny sutażystek. Ponieważ jednak niespecjalnie lubię szyć, postanowiłam próbę zmierzenia się z tą techniką zostawić na później.

Chciałam jednak spróbować czegoś nowego, a że wire wraping odpadł w przedbiegach (technika cudna, tylko chyba nie na moje zdolności i wyobraźnię) pozostało mi tylko jedno.

Od pewnego już czasu podziwiałam szydełkową biżuterię Edery i inspirując się nią postanowiłam coś stworzyć. Sporo czasu zajęło mi rozpracowanie, jak to ugryźć. Nie wiem dlaczego ubzdurałam sobie, że złote lub srebrne części wykonane są z cienkiego drucika. Dość długo trwałam w takim przekonaniu, aż w końcu oglądając po raz kolejny jej prace, doznałam olśnienia.
I zrobiłam swoją biżuterię.






Zdaję sobie sprawę, że moja biżuteria nie umywa się do jej cudeniek. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że sama nie wiem, co o moich tworach mam myśleć.
Raz wydaje mi się bardzo nieskromnie, że są śliczne. Natomiast innym razem wydają mi się paskudne, bazarowe i straszliwie kiczowate. Ponieważ ostatnio przeważa u mnie to drugie przekonanie, postanowiłam wstrzymać się z dalszym powiększaniem kolekcji.
Pomysłów mam jeszcze trochę, ale po co robić coś, co być może jest okropne.

Dlatego mam wielką prośbę do osób odwiedzających mojego bloga.
Gdybyście mogli i gdyby Wam się chciało napisać tak szczerze, czy tego typu biżuteria Wam się podoba.
Ale najbardziej zależy mi właśnie na szczerości. Nie będzie mi przykro, jeśli Wasze oceny będą negatywne. Będę Wam wdzięczna, że uchroniliście mnie przed dalszą produkcją koszmarków i nie tracę czasu na głupoty.

Na koniec jeszcze zbliżenie jednych kolczyków. Więcej zdjęć można obejrzeć na moim biżuteryjnym blogu.


Pozdrawiam serdecznie moich wszystkich Gości.

poniedziałek, 8 listopada 2010

Blogger działa !!! Wróciłam

Dawno mnie tu nie było, a właściwie byłam, ale nie mogłam dodawać nowych wpisów.
Już wcześniej wspominałam parę razy, że mam problemy z bloggerem.
Nie mogłam automatycznie dodawać blogów do obserwowanych, nie wszędzie udawało mi się zostawiać komentarze na blogach. Aż w końcu nastąpił taki dzień, że w ogóle przestał mi się wczytywać blogger. Nie mogłam też logować się do Google, bo jest to z sobą powiązane.
Mąż długo i dzielnie próbował się uporać z problemem, ale mimo, że trochę się zna na komputerowych zawiłościach, nie mógł sobie poradzić.
Już myślałam, że straciłam możliwość prowadzenia bloga, zastanawiałam się nad przenosinami w inne miejsce, ale w końcu blogger działa.
Dzięki pomocy życzliwych użytkowników forum Maranty, którzy naprowadzili męża na właściwy trop, od dziś znów mogę tu pisać. Z tego miejsca jeszcze raz pragnę im serdecznie podziękować.

Jeśli chodzi o moje rękodzieło, to ostatnio powstało trochę prac, ale ponieważ i tak nie miałam ich gdzie pokazać, nie robiłam im zdjęć.
Dziś pogoda paskudna, ciemno, szaro i buro, więc nie mogłam sfotografować mojej biżuterii.
Żeby jednak wpis nie był taki łysy, cyknęłam zdjęcia kilku bluzkom, zrobionym na szydełku lub drutach. Wyszły marnie i do pokazania nadają się tylko dwa.


Topik z szydełkowych elementów, który zrobiłam parę lat temu.



Tunika na drutach z Sonaty. Przepraszam za modelkę (to ja :) ), ale nie posiadam manekina.


wtorek, 19 października 2010

Troszkę decou

Ostatnio pokazywałam głównie biżuterię, więc dziś pora na decoupage.

Jakiś czas temu zmajstrowałam taką zakładkę. Nie jest to typowy decoupage, ale jednak jakieś elementy decou są. Oczywiście jak zwykle nie mam pojęcia jaki dodać sznureczek.






I jeszcze taki komplecik biżuterii decou (a jednak biżuteria też dziś jest :) ) .
Trochę się napracowałam, bo każdy kwiatuszek wycinałam osobno, a są one bardzo malutkie.
Komplet polakierowałam werniksem szklącym, jednak na zdjęciu kompletnie nie widać jak ładnie błyszczy :(
Więcej zdjęć kompletu na moim blogu biżuteryjnym.

Pozdrawiam wszystkich zaglądających do mnie i dziękuję za miłe komentarze :)

wtorek, 12 października 2010

Ach ten labradoryt

Uwielbiam labradoryty i inne kamienie z opalizującymi odblaskami.
Niestety z tym labradorytem to jest tak, że jeden ma piękny efekt labradoryzacji, a drugi wygląda jak szara myszka. A każdy chciałby oczywiście mieć te najładniejsze. Tylko gdzie znaleźć te cuda ?

Jako, że nie dane mi było jeszcze nigdy odwiedzić giełdy minerałów, pozostał internet, oraz sklepy stacjonarne.
W kilku widziałam nawet bardzo ładne, spore okazy, ale były one dość drogie.Musiałam zadowolić się czymś pośledniejszym.

Znalazłam w jednym ze sklepów internetowych(cieszącym się dobrą opinią wśród biżuteryjek) kamyki w odpowiadającym mi kształcie i o ładnym fasetowaniu. Według opisu miały posiadać intensywny efekt ognia. Po otrzymaniu przesyłki poczułam się mocno rozczarowana.
Efektu ognia jak na lekarstwo. Owszem, prawie każdy z kamyków pod pewnym kątem miejscami się mienił, ale bardzo niewiele, lub wręcz minimalnie.
Celowo nie piszę jaki to sklep, nie będę robić antyreklamy, bo z reszty zamówienia byłam zadowolona i pewnie kiedyś coś tam jeszcze kupię.
Na pewno nie będzie to jednak labradoryt.
Postanowiłam już nigdy nie kupować tych kamieni przez internet.

Swoją drogą udało mi się kilka w miarę ładnych kamyków upolować w Royal Stone, a labradorytowe pastylki miały całkiem silny efekt ognia i dobrą cenę :)
Na razie zastanawiam się co z nich zrobić, żeby nie zmarnować i chyba potrwa to trochę, bo pomysłów jest kilka, ale żaden nie jest konkretny.

Na koniec zdjęcie kolczyków z labradorytami, kupionymi właśnie we wspomnianym sklepie internetowym. Na zdjęciu nie widać efektu ognia, bo jest bardzo niewielki.
Kolczyki są raczej bure, ale jakoś tak je polubiłam, bo są leciutkie, wygodne i do wszystkiego pasują. A poza tym są z moim ulubionym kamieniem. A że nie świecą ...





Kolczyki są srebrne, oksydowane ekologicznie :)

Candy u Konstancji

Konstancja rozdaje prezenty.
Losowanie 24 października.

niedziela, 10 października 2010

Bransoletka do kompletu

Kiedyś zrobiłam kolczyki w tych kolorach, a teraz przyszła pora na bransoletkę.



Mam jeszcze parę innych rzeczy już gotowych, ale zdjęcia nie powychodziły takie, jakbym sobie życzyła, więc trzeba będzie powtórzyć sesję :(

Jeszcze jedno zdjęcie, które się udało, wstawiłam na mojego bloga z biżuterią.
Kolejne szydełkowce w produkcji.

czwartek, 7 października 2010

Trzecia "pandorka"

Jakiś czas temu zrobiłam trzecią "pandorkę", ale dopiero teraz obrobiłam zdjęcia.



A tutaj wszystkie trzy. Oczywiście nie muszą być noszone razem.



Na razie czwartej nie będzie, chociaż robi się je całkiem przyjemnie. Chętnie uplotłabym jakiś inny wzór, ale jak już wcześniej wspominałam, nie dysponuję instrukcją.

środa, 6 października 2010

Candy u Mariselli

U Mariselli jest do wygrania naszyjnik z pięknym liściem.
Zapisy do 31 października.

czwartek, 30 września 2010

Szary wieszak

Jedna z nowszych prac, której tu jeszcze nie pokazywałam, doczekała się sesji zdjęciowej.
Model dobrze współpracował z fotografem, więc zdjęć będzie dużo :)

Napracowałam się trochę przy cieniowaniu, ale myślę, że warto było, bo wszystko wyszło mi tak jak zaplanowałam, co przy decoupegeu wcale nie jest normą. Często efekt końcowy jest zupełnie inny od zamierzeń :)











środa, 15 września 2010

I znów biżuteria :)

Dziś będzie w telegraficznym skrócie.

Drugi koralik do bransoletki z "pandorkami" . W planach jest jeszcze trzeci.





A ostatnio wzięło mnie na korale. Praca dość monotonna i męcząca oczy. Na dodatek jak za długo dziubię szydełkiem, to mi palec pęka do krwi i muszę na jakiś czas przerywać. Próbowałam robić z naparstkiem, ale się nie da :( .
Ale mimo tych przeciwności korale wychodzą tak fajnie, że muszę wypróbować kolejne zestawy kolorystyczne :)
Więcej zdjęć na moim blogu z biżuterią .


sobota, 11 września 2010

Aniołek w ramce i lampion

Ostatnio pokazywałam głównie biżuterię. To dzisiaj dla odmiany coś innego.

To gipsowy aniołek w ramce.
Miałam drewnianą część opakowania po świecach, którą szkoda było wyrzucić, bo może kiedyś się przyda :) . No to się przydała i teraz robi za ramkę dla gipsowego aniołka, którego odlałam chyba rok temu.




A to lampion oklejony papierem ryżowym i serwetką ryżową Stamperii.




I jeszcze tył lampionu.



Cały czas mam problem z netem i niestety nie mogę dodawać blogów do obserwowanych.
Na niektórych blogach nie mogę też dodawać komentarzy, a na tych gdzie mogę, trwa to bardzo długo, bo komputer się zacina. Strasznie mnie to denerwuje, ale nie wiem jak sobie z tym poradzić :(