Jak wspominałam tu wcześniej, nie umiem robić porządnych zdjęć. W ogóle kiepsko mi się współpracuje z wszelkimi urządzeniami technicznymi. Chyba lepiej czułabym się, żyjąc sto lat temu.
Spotykałabym się z innymi paniami na herbatce i robiłybyśmy razem na szydełku albo drutach :)
Dlatego też nie posiadam porządnych zdjęć swoich prac. Czasem jakąś fotkę cyknie córka, ale przeważnie jest zajęta swoimi sprawami i nie ma na to czasu. Najgorzej wychodzą na tym kolczyki. Sfotografować drobne elementy tak, żeby wszystko było widać wyraźnie, nie jest łatwo i zdecydowanie przerasta moje możliwości.
Kilka dni temu mąż robił próby ze skanerem. Skanował różne przedmioty w tym również moje kolczyki. Okazało się, że skany wychodzą lepiej, niż robione przeze mnie zdjęcia.
Pokażę więc tutaj dwie pary kolczyków raz jeszcze.


A tych jeszcze nie pokazywałam.
Pierwsze dwie pary to kolczyki decou. Wzór czekoladek wybrała sobie córka. Niestety nie miałam ładniejszej serwetki z tym motywem, więc wyszło tak jak wyszło. Skanując nie ma możliwości pokazania brzegów kółeczka, na którym zrobiłam konturówką złote kropeczki.


Te kolczyki z jednej strony pokryłam werniksem szklącym a z drugiej matowym "touch me".

Te to moje początki, robione na spotkaniu u Mirabelki. Niestety skany też nie są takie, jakie być powinny, bo były robione na próbę i nie porozkładałam równo kolczyków.

Mam jeszcze trochę zeskanowanych przedmiotów, które pokażę niebawem.